Krótka historia pewnego wynalazku – o marzeniach małego chłopca i systemie DARIN


Krótka historia pewnego wynalazku – o marzeniach małego chłopca i systemie DARIN
2013-04-10
Czy można wynaleźć coś na nowo? Skoro domy inteligentne znane są od ponad 35 lat, to po co wymyślać je od podstaw? Bo dziś korzystamy z tabletów, smartfonów i rozszerzonej rzeczywistości, bo elektronikę można zminiaturyzować jak nigdy wcześniej, bo nadszedł czas na pokonanie bariery technologicznej i cenowej, na stworzenie produktu przyjaznego dla szerokiej grupy odbiorców. Zamiast produktu dla elit grupa młodych ludzi postanowiła stworzyć produkt dla wszystkich. Przedstawiamy historię niezwykłego produktu. To także opowieść o marzeniach małego chłopca, walce o ich realizację i sukcesie.

Kiedy byłem małym chłopcem, zobaczyłem reportaż o domu Billa Gatesa jednego z najbogatszych ludzi na świecie. Był niesamowity. Nie tylko piękny, ogromny i pełen przepychu. Był także wyposażony w niezwykły komputer, który sterował otoczeniem, spełniając zachcianki domowników. Zapalał i gasił światła, otwierał okna, włączał ulubioną muzykę, a nawet podlewał trawnik tymi słowami zaczyna się opowieść 25-letniego Patryka Arłamowskiego, absolwenta Automatyki i Robotyki na Politechnice Wrocławskiej i zarazem twórcy systemu DARIN, którego marzenia o tym, by każdy z nas mógł zamieszkać w inteligentnym domu właśnie się spełniają.

- I właśnie marzenia były tu najważniejsze. Kiedy zaczynając studia na Politechnice po raz pierwszy odwiedziłem laboratorium budynków inteligentnych, z zapartym tchem oglądałem wszystkie dostępne tam urządzeniaNiestety, fascynacja ustąpiła miejsce zdziwieniu, kiedy prowadzący, dr inż. Antoni Izworskiwybitny specjalista w dziedzinie systemów inteligentnych opowiedział o tym, ile kosztują tego typu urządzenia. Kogo na to stać? zapytałem oburzony. Niewielu to produkt dla wybranych dodał jeden z asystentów opowiada Patryk Arłamowski.

Niepokornym nikt nie zabroni

Zwyczajne wścibstwo, bądź jak mawiają inni - naturalna skłonność do poszerzania wiedzy, która od dzieciństwa wpędzała młodego wynalazcę w tarapaty, tym razem stała się pozytywnym impulsem do przeprowadzenia badań naukowych, mających na celu ustalenie przyczyny tak wysokich cen i czy możliwe jest stworzenie rozwiązania o podobnych możliwościach, a wielokrotnie tańszego. 

Badania prowadzone były przez blisko 3 lata w domowym laboratorium. Młodemu wynalazcy udało się nie tylko udowodnić, że jest to możliwe, lecz także wytyczyć nowe ścieżki w podejściu do problematyki inteligentnego budynku. Kiedy pierwsze prototypy były gotowe, a podwrocławski dom stał się jednym z najbardziej inteligentnych w Polsce, przyszedł czas, aby z idei - wynalazku uczynić produkt dostępny dla każdego.


Co było najtrudniejsze w całym przedsięwzięciu? Technologia, dobór zespołu, pozyskanie środków?

Nie, zdecydowanie żadna z tych rzeczy. Najtrudniejsza dla mnie była papierologia. Przygotowanie dokumentacji, opisów do wniosków unijnych oraz patentowych spędzało mi sen z powiek. Cała reszta była bardziej przyjemnością niż pracą. Bo przecież, czy nie o to w życiu chodzi, aby robić to, co się kocha?   uśmiecha się Patryk Arłamowski, po czym dodaje: - Oczywiście nic nie przyszło łatwo. Zanim zdecydowałem się na ostateczne rozwiązania, próbowaliśmy obalić kilka praw fizyki. Skonstruowaliśmy setki prototypów. Część z nich od razu trafiła do koszalina jak potocznie określaliśmy skrzynię na nieudane wynalazki. Zespół zaangażowany w projekt to grupa niesamowitych, młodych ludzi pełnych marzeń i zapału. Średnia wieku nie przekracza 25 lat. Co do pieniędzy potrzebnych na dokończenie prac, było to odrobinę trudniejsze. W końcu potrzebowaliśmy ponad półtora miliona złotych. 

Skąd wziąć 1, 5 mln złotych mając 23 lata?

- Jako student, nie posiadałem jeszcze znajomości w świecie biznesu. Postawiłem więc na potęgę mass mediów. O projekcie mówiono w radiu i telewizji. Pisano w prasie i Internecie. Odwiedziliśmy nawet popularny program Dragons Den, jednakże smoki biznesu delikatnie mówiąc odmówiły współpracy. W życiu nie wolno się jednak poddawać! Kilka tygodni później, podczas pracy nad innym wynalazkiem, zupełnie przypadkiem natknąłem się na niewielką firmę Polska Projektowa, która postanowiła podjąć ryzyko i sfinansować dalsze badania mówi Patryk Arłamowski.

Bill Gates i Steve Jobs zaczynali swoją karierę w garażu. Innowator wraz z Inwestorami w niespełna kilka tygodni przekształcili lokal po starym warzywniaku w nowoczesne laboratorium, pozwalające nie tylko projektować, ale także konstruować i testować prototypy. Dzięki temu, można było na bieżąco weryfikować założenia konstrukcyjne.

Ale czy DARIN to nie po prostu tańsza wersja znanych rozwiązań?

Nie. Nie udałoby nam się obniżyć kilkukrotnie ceny obecnie istniejących rozwiązań jedynie tnąc koszty. Konieczne było zupełnie nowe podejście. Każdy element musieliśmy wymyślić od nowa. Dzięki temu pozbyliśmy się bagażu wielu lat wstecznej kompatybilności oraz bardzo wysokich opłat licencyjnych. Kiedy byliśmy w połowie prac, poprosiliśmy Politechnikę Wrocławską o opinię na temat innowacyjności. DARIN został uznany za innowację nie tylko produktową, ale także procesową. Od tego czasu poszliśmy jeszcze dalej do przodu. Ilość innowacyjnych rozwiązań przekracza co najmniej dwukrotnie liczbę produktów oferowanych w ramach systemu.

Polska myśl techniczna jest wyjątkowa, więc niech i pieniądze pozostaną w Polsce

Produkcja urządzeń mogłaby być jeszcze  tańsza, gdyby została zlecona w krajach azjatyckich. Jednakże jako firma społecznie odpowiedzialna, Polska Projektowa postawiła na lokalnych kooperantów. Specjalne podłoża do montażu układów elektronicznych produkują podwrocławskie firmy, automatyczny montaż odbywa się w zabytkowej kamienicy w centrum Wrocławia a szklane fronty przycisków wykonują znakomici, wrocławscy szklarze. To nasz wkład w rozwój lokalnej przedsiębiorczości i podziękowanie za zdobyte wykształcenie. W końcu wszyscy studiowaliśmy we Wrocławiu nadmienia młody wynalazca.

To jest niesamowite To jest zwyczajnie piękne.

Tymi słowami znana wrocławska pani architekt oceniła szklany, błyszczący przycisk systemu DARIN przeznaczony do montażu na ścianie. ­ Być może wyjdę na zarozumialca, ale to chyba jedyny taki przycisk na świecie. Nie dość, że jest naprawdę ładny, to dodatkowo jeszcze inteligentny. Rozpoznaje gesty użytkownika jak telefon z ekranem dotykowym. Dzięki temu może sterować nawet sześcioma niezależnymi funkcjami oraz jeszcze większą liczbą urządzeń. Nie cierpię, gdy ściany szpecą dziesiątki wyłączników od rolet, oświetlenia, etc. Teraz wystarczy jeden inteligentny przekonuje Patryk Arłamowski.

Quo vadis, po prostu inteligentny?

System wszedł na rynek z początkiem lutego i już odnosi pierwsze sukcesy. Założeniem projektu było stworzenie rozwiązania dla domów i mieszkań, jednakże doskonale sprawdza się ono także w dużo większych obiektach. - Tydzień po premierze zainstalowaliśmy inteligentny system sterowania w hali przemysłowej. Na tyle dużej, że bez trudu jeździ po niej jednocześnie 6 ciężarówek. Nie boimy się więc wyzwań podkreśla pomysłodawca systemu DARIN. Obecnie inwestorzy obawiają się tylko, czy nadążą z produkcją kolejnych urządzeń.

 

Więcej informacji na stronie: www.darin.pl



Redakcja Archnews informuje, że artykuły, fotografie i komentarze publikowane są przez użytkowników "Serwisów skupionych w Grupie Kafito". Publikowane materiały i wypowiedzi są ich własnością i ich prywatnymi opiniami. Redakcja Archnews nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Nadesłał:

E.C.H.O. Communications

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl